Agility - Jak to się zaczęło ?

Dziś jakoś natknęło mnie na napisanie postu na temat naszej przygody z Agility. Jak to się wgl zaczęło, czy zrobiłyśmy postępy itp. :) 

fot: Agata Dąbrowska 
Kiedyś nie wiedziałam na czym polega agility, nawet nie zdawałam sobie sprawy, że będę musiała nauczyć się torku na pamięć a potem przebiec go całego. Kiedyś biegałyśmy sobie na tak zwanym "domowym torku" w prostej lini. Nawet nieźle szło. Nagle usłyszałam, że odbędzie się seminarium agility i se pomyślałam "o to coś dla nas, poćwiczymy se na prawdziwych hopkach i tunelach". Myliłam się. Gdy zajechałam na miejsce nie miałam pojęcia co mamy robić. Usłyszałam polecenie nauczenia się torku a potem kazali mi pokazać jak bym go przebiegła. Nie miałam pojęcia o tych wszystkich zmianach przed psem, ciasnych skrętów itp. więc pokazywałam po kolei jak leci. Na tym semi nie szło nam tak dobrze jak na naszych domowych treningach, pies był zdezorientowany, zdziwiony i nie wiedziała co ma robić, bo ja strasznie źle pokazywałam wszytko. Pod koniec seminarium zrozumiałam, że ten sport to coś więcej niż bieganie po prostej lini.


Fot: Agata Dąbrowska 

Zaraz tydzień po seminarium zdecydowałam się na pierwszy trening, żeby poznać wszystkie tajniki agility :D. Na pierwszych treningach byłam zestresowana, pies to czół i dlatego też nie zbyt była chętna do biegania. Uciekała, chowała się do klatki, podczas biegu szła zamiast biegać. Po kilkunastu treningach zrozumiałam, że agility to bardzo fajna sprawa, poznałam wiele ludzi, jeszcze bardziej wkręciłam się w psi świat i miałam jeszcze większy zapał do treningów i to wszytko dzięki naszej trenerce Agacie ;D . po około 6 miesiącach nie regularnych treningów (co było błędem bo od początku powinnam regularnie trenować) postanowiłam pojechać na kolejne super seminarium. Na nim szło nam już o wiele lepie, pies był chętny do biegu mimo deszczowej pogody, ja się tak nie denerwowałam, pełen luz :D . Nauczyliśmy się bardzo dużo i wiele wyniosłam z tego seminarium z Martą.

Fot: Kaja Bukowska 
Po seminarium z Martą dalej trenowałyśmy nieregularnie, ale już częściej niż przed semi, Szło nam w miarę, były dni gorsze i lepsze. Czasem biegała szybko a czasem szła. Nie była wtedy nakręcona na agility, bo ja też nie wiedziałam jak ją nakręcić. Około 1.5 miesiąca po seminarium  z Martą odbyło się seminarium z Rylską. Monika potrafi dać mocnego kopa, wiele motywacji i pozytywnej energii :D, aż z chęcią się wtedy biegało. Ogrom informacji wyniosłyśmy z tego semi. Pies wtedy biegał w miarę :D pogoda też nie rozpieszczała, było ciepło, ale dałyśmy radę. Po seminarium postanowiłam dołączyć do najlepszego klubu JUHUU ! <3 i nigdy nie pożałuję tej decyzji. Od czasu gdy jestem w klubie udało nam się zrobić piękne zbiegane strefki, piękny slalom a teraz jesteśmy w trakcie robienia huśtawki zwanej klubowo "buju buju ;D <3 " Teraz Neli idzie świetnie, Jestem z niej mega dumna, że mimo ciepłej pogody czy też deszczu na treningach śmiga jak petarda, chociaż ma czasem moment, że coś poczuje i akurat w to miejsce nie wejdzie. Zdarzają się na treningach sytuacje, ze np. pies obsika tunel to Nela taka paniusia już do tego tunelu nie wejdzie. No niestety to bardzo nam wtedy psuje tempo :/ , no ale cóż może kiedyś to zwalczymy :D .
Zapisałyśmy się na pierwsze zawody treningowe agility organizowane przez nasz klub :D Nie liczymy na nagrodę, bo nie mamy jakiś tam mega ogromnych szans. Wszystko zależy od Neli humoru i mojego nastroju :D , ale wiemy jedno, że zawsze liczy się świetna zabawa a nie żadne nagrody :D

To chyba na tyle o naszym agility :D
Pozdrawiamy S&N





































1 komentarz:

  1. Wszystko świetnie opisane, miło się czyta takie posty. :) Jesteście super, bardzo dobrze Wam idzie - życzymy samych sukcesów :D
    cztery-lapy-jeden-nos.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.